@59479937
Bez produktów “Wedla” można się obyć, bez usług TPSA lub Poczty Polskiej - nie, więc w przypadku tych ostatnich osobiście miałem podwójnie negatywne bodźce - po pierwsze, ich usługi były na skrajnie niskim poziomie z podejściem “i co nam pan zrobi” a równocześnie nie mogłem ich po prostu olać, a po drugie miałem świadomość, że są utrzymywani z podatków absolutnie niezależnie od tego jak bardzo mają w d… to co robią.
Prywatyzacja to jest zawsze kontrowersyjna ale rzadko czarno-biała.
Na przykład w UK w latach 1980-tych przeszła ogromna fala prywatyzacji wszystkiego, która ma dość fatalne konsekwencje po dziś dzień. Np. wszystkie brytyjskie wodociągi są prywatne i są zainteresowane przede wszystkim realizowaniem zysku dla swoich udziałowców (np. bliskowschodnich funduszy inwestycyjnych) a nie jakością infrastruktury wodnej i ściekowej. Tak samo koleje, które są chyba najdroższe w Europie, ciągle się psują i spóźniają z powodu niedoinwestowanej infrastruktury, a równocześnie jeszcze do niedawna jeździły na dieslowskich lokomotywach w sytuacji gdy cała Europa przeszła na elektryczne chyba 30 lat temu.
Równocześnie jednak ta fala prywatyzacji nie wzięła się znikąd: przed 1980 w UK przeszła z kolei wielka fala strajków, która miała na celu wymuszenie podwyżek w sytuacji kryzysu spowodowanego rosnącymi cenami paliw, w których związki zawodowe wykazywały się absolutnym egoizmem. Na przykład przez trzy miesiące (!) trwał strajk strażaków (!), którzy w tym czasie po prostu fizycznie nie gasili pożarów, w tym np. wielkiego pożaru szpitala w Londynie. Brytyjscy górnicy domagali się podwyżek w sytuacji spadającego popytu na węgiel i rosnących cen wydobycia z głębokich pokładów, wypisz wymaluj polskie górnictwo po 1990. W Polsce doprowadziło to do powstania gigantycznego sektora-pasożyta, który żyje wyłącznie z państwowych dotacji bo na ~20 spółek w Kompanii Węglowej zyski przynoszą chyba trzy.
I to dokładnie ta sytuacja doprowadziła do tej fali prywatyzacji, która wówczas cieszyła się sporym poparciem społecznym - bo strajk strażaków był przegięciem dla wszystkich. Skutek jest taki, że większość kopalni zamknięto (i dlatego UK nie ma już tego problemu co Polska) a resztę sprywatyzowano, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ale związki zawodowe oczywiście nadal istnieją, czego echa widzimy czasem np. w postaci protestów kolejowych związków przeciwko modernizacji pociągów, w których drzwi miały się zamykać i otwierać automatycznie - nie muszę dodawać, że tak to działa wszędzie na świecie, włącznie z Polską, od lat. Związki jednak odbierały to jako zagrożenie zmniejszeniem obsady pociągu o jedną osobę na wagon, bo formalnym obowiązkiem tego pracownika było właśnie chodzenie i zamykanie drzwi rękami jak pół wieku temu.
@kravietz 🦇 Wiadomo, że są ważniejsze sektory niż produkcja czekolady. Transport, chleb, prąd, woda itd. Ale przykład, co do prywatyzacji, że to ma swoje "ryzyka"/minusy, a niektóre sektory powinny być w taki czy inny sposób pod wpływem państwa.
Piszesz chyba bardziej o nieuczciwości, złym zarządzaniu, chaosie. W takim klimacie, to pewnie małe ma znaczenie, czy prywatne czy państwowe. Czy masz na myśli to, że prywatne zapewnia "porządek"?
O zbyt długich strajkach strażaków piszesz. Strajki są narzędziem w demokracji. Jak nie rozsypiesz tego zboża na ulicy albo nie zatrzymasz tramwaju w odpowiednim momencie, to kto cię posłucha? A bez uczciwych związków zawodowych nie ma mowy o demokracji w kapitaliźmie. :] wiadomo, że się może zdarzyć i strajk bezsensowny, ale i on pokaże coś, co jest do zmiany, chociażby uspokojenie albo stopniowe doinformowanie kadr, co do (może właśnie) mądrej zmiany.
O czym tam jeszcze było... Szpitale. W przypadku szpitali to fajnie jakby taki szpital jednak nie musiał oszczędzać na pacjentach i limitować leczenia albo stawać na głowie, żeby przetrwać, bo to jest naprawdę dziwne. Trzeba te wydatki na szpitale zwiększyć.
Korupcję zwalczać (to już chyba działka głównie dziennikarzy/rek śledczych). Niestety ryba psuje się od głowy. 😂
@59479937
O zbyt długich strajkach strażaków piszesz. Strajki są narzędziem w demokracji.
W wielu krajach strażacy oraz ratownicy medyczni są służbą - posiadają szereg przywilejów związanych ze specyfiką swojej pracy, w tym np. emerytalnych, ale nie mają prawa do strajku. Tak jest na przykład w Polsce i moim zdaniem jest to słuszne. Strajk jest narzędziem słusznym tak długo jak po jednej i drugiej stronie leży interes ekonomiczny pracownika i pracodawcy. W przypadku ratowników medycznych i zwłaszcza strażaków po ich stronie jest interes ekonomiczny, ale po drugiej stronie - życie ludzkie, które odmowa gaszenia pożaru naraża na ogromną skalę. I m.in. dlatego ten strajk strażaków - który był skrajnym sk..syństwem ze strony związków był takim szokiem dla społeczeństwa. I poniekąd dla samych strażaków - podczas gaszenia pożaru szpitala (!) w Londyniu wykorzystano armię, ale w końcu przyłączyli się do operacji także pojedynczy strażacy. Należy jednak podkreślić, że była to w 100% ich prywatna inicjatywa, związki bez wahania położyły życie setek czy tysięcy ludzi (trzy miesiące strajku) żeby dostać więcej pieniędzy.
Trzeba te wydatki na szpitale zwiększyć.
Mogę się zgodzić z ogólnym stwierdzeniem, że generalnie należy należy zwiększyć wydatki na opiekę zdrowotną jako procent PKB. Równocześnie jednak absolutnie kluczowe jest jak i na co się te pieniądze wydaje. Prosty przykład - USA są z krajów o jednych z największych wydatków na opiekę zdrowotną jako procent PKB na świecie, a jednak tamtejsza opieka zdrowotna jest skrajnie niesprawiedliwa i nierówna bo większość z tych wydatków pochłaniają ubezpieczyciele i ogólnie pojęta część finansowo-administracyjna sektora zdrowotnego. W Polsce z pierwszej ręki mogę podać szereg przykładów gdy np. szpital jakiś absurdalny odsetek swoich wydatków (typu 60%) tracił na dział administracyjno-logistyczny np. dlatego, że miał podpisany kontrakt na pranie pościeli na skrajnie niekorzystnych dla siebie warunkach. Takich kwiatków było dużo, jak szpitale przejęły samorządy to sporo z nich zostało uporządkowanych. Tak więc owszem, generalnie wydawać trzeba więcej ale równocześnie konieczne jest zarządzanie wydatkami i w ogóle pracą danej instytucji przy pomocy metodologii znanych z biznesu. O czym zresztą sporo sam pisałem około 2010 roku jak jeszcze siedziałem w sektorze publicznym:
https://ipsec.pl/czy-w-projektach-publicznych-mona-kierowa-si-zasadami-ekonomii.html
@kravietz 🦇 Ano, u mnie to w domyśle, że zarządzanie na podstawie danych albo miejsc, w których coś już działa. Dane są w Polsce chyba niezbyt popularne. A może po prostu, już na przykładzie szpitali, wynagrodzenia są nadal za niskie, personelu nadal za mało? Itd. W takich warunkach to pewnie nikt nie ma czasu myśleć/angażować się/analizować i tak jedno napędza drugie i następne. Koło.
@59479937
To zależy od kultury prawnej zarządu danej jednostki, którą może być Ministerstwo Zdrowia, samorząd lub spółka pracownicza. Problem polega na tym, że co do zasady spółki skarbu państwa są traktowane w Polsce jako trofeum - ten kto wygrywa wybory, ten natychmiast zmienia cały zarząd i zatrudnia tam w dużym stopniu przypadkowych ludzi, dla których jest to nagroda za lojalność. W ten sposób kończysz ze szpitalem, którego personel jest nie tylko przerośnięty ale też w dużym stopniu niekompetentny, więc jego “personel merytoryczny” pracuje niejako wbrew tym “spadochroniarzom”. A już na pewno nie zarządzany na podstawie danych bo na podstawie tych danych przede wszystkim nie powinno się tam zatrudniać tych ludzi z klucza partyjnego 🤷